środa, lutego 24

7 grzechów współczesności: pycha

Czy kiedykolwiek indziej mainstream społeczeństwa i trendy psychologii tłumu tak bardzo skupiały się na samorozwoju, samodoskonaleniu? Niezdrowy egoizm, narcyzm i tym podobne zjawiska przeżywają teraz renesans. Gloryfikuje się siebie. W jakiś niezrozumiały sposób pożądanymi atrybutami stały: brak myślenia refleksyjnego i brak myślenia w ogóle, nieprzejmowanie się konsekwencjami i niezdolność do przewidywania skutków własnych działań czy wypowiedzi.

Charakterystyczny jest sam sposób mówienia i tej mowy zapisywania. Wszystko jest “słitaśne”, “koffffane” itp. itd. Czy to jakaś nowomowa debili? Język porozumiewania się ludzi, którzy stali się opóźnieni w rozwoju z wyboru? I, cholera, to wszystko jest atutem! Szczyci się tym, że pisze się “komcie” na “blogaskach” i tym, że “JP na 100%”. Gdy w normalnym układzie sił takie jednostki się eliminuje, by jako tako pozbyć się potencjalnych patogenów, czynnik ludzki dopuszcza je, a wręcz stawia na świeczniku.

Popularność Andrzeja Leppera była w dużej mierze spowodowana emocjonalnym populizmem i warsztatem Piotra Tymochowicza. Doda wybiła się przez “Bar” i Radosława Majdana, jeśli dobrze pamiętam. A ta, jak jej tam… Jolanta Rutowicz, też chyba trafiła na cokół z jakiegoś reality show – z “Big Brothera”?

O ile dopuszczam istnienie na polskiej scenie politycznej kogoś takiego jak Lepper – barwa postać, która – jakby nie patrzeć – porwała tłumy; o tyle dopuszczenie go do władzy było de facto z niej kpiną. No i nie mogę przeboleć jego “Balcerowicz musi odejść”. Tego mu nie daruję, bo nawet gburowatość powinna mieć jakieś granice – jeśli nie określane przez gbura, to przez otoczenie, które dopuszcza go do głosu.

Szanuję też Panią Dorotę (naprawdę!) za wkład w polską muzykę rozrywkową i swoistą “showbiznesową niezależność” oraz umiejętne sprzedanie swojego wizerunku. Kurcze, do tej pory oglądam niektóre jej teledyski, bo były robione naprawdę na niespotykanym w tym kraju poziomie, a było to potrzebne.

Co do Panny Jolanty to nie rozumiem jaki sens jest promować zarówno ją jak i jej narzeczonego(?). Pomylił się nieco Radosław Sikorski mówiąc, że polską Paris Hilton jest Doda. Właśnie taką Paris jest u nas Jolanta Rutowicz – istnieje jedynie po to, by być. Ale już samo zestawienie jej jest paradoksalnie dla Panny Paris krzywdzące – to nie ten poziom dyskusji.

Wracając do głównego wątku, więcej pokory. Popularność wyżej wymienionych osób mimo wszystko obnażyła wady standardów demokratycznych, które trzeba korygować. Nie, żebym był przeciw demokracji – lepszego ustroju dotąd bowiem cywilizacja nie wymyśliła, ale coraz częściej odnoszę wrażenie, że jest to jakieś mniejsze zło. Pokory, samokrytyki więcej. A może odkryjemy wtedy, co jest w tym wypadku dobrem?

środa, lutego 10

dzieci neostrady a autonomia myśli i życia

Jesteśmy pierwszą generacją zmuszoną do znalezienia równowagi między technologią, która ułatwia życie, a ryzykiem, że je zdominuje. Świat rozpędził się już tak, że ciężko nadążyć za bieżącymi nowinkami. Prawdziwy problem stanowi jednak coś innego.

Brakuje proporcji i choćby śladu myślenia refleksyjnego nad tym, co otrzymujemy. Za pośrednictwem różnorodnych narzędzi (najczęściej marketingowych) wykształca się w nas potrzeby, które nigdy nie powstałyby naturalnie.

Szczególnie widoczne jest to bezwarunkowe “branie i rwanie” wśród młodzieży. Wyznacznikiem idealnego telefonu jest iPhone – nieważne, że nie można w nim wymienić baterii. Jedynym słusznym formatem muzycznym jest MP3 – nieistotne, że np. OGG zapewnia lepszą kompresję przy podobnej jakości i jest pochodną FLAC. Nie wspominając o tym, że jest to zabijanie muzyki Audio CD, o winylu i potędze nośników analogowych nie pisząc.

Tworzy się jakaś nowomowa, która nie ewoluuje naturalnie, tylko zasysa nowinki ze swojego otoczenia. Nie ma mody na naukę, pasje. W rozmowach towarzyskich hitem stały się demotywatory. Sami też nie jesteśmy bez winy, ale – do cholery – przynajmniej nie myślmy tak, jak oczekuje od nas całe to mainstreamowe szaleństwo. Myślmy po swojemu.