piątek, marca 7

ora et...

To będzie trudny tekst. Wiem to już w tym momencie. Zastanawialiście się kiedyś jak wygląda wiara innych? Niby każdy czyni znak krzyża, ale czy każdy rozumie go tak samo?

Tak, jestem wierzący. I, przyznaję, jestem tchórzem. Wiara daje mi pocieszenie, swoiste poczucie komfortu, że nawet kiedy wszyscy mnie opuszczą to nie jestem sam. Nawet jeśli Boga nie ma - nie mówcie mi o tym. Bezpieczniej dla mnie jest bowiem wierzyć, nawet jeśli wiara ta jest oszukiwaniem samego siebie.

Skąd te sprzeczności i paradoksy? Staram się krytycznie podchodzić do swojego życia, do wszystkiego - także do własnej wiary. Dlatego boli mnie, że instytucja Kościoła, mimo wielkiej (jak na możliwości tej "firmy") reformy II Soboru Watykańskiego, nadal nieco nie nadąża za współczesnym światem. Zgoda - nie zawsze musi. Dlaczego jednak nie argumentuje swoich decyzji czynnikiem ludzkim (bo to przecież ludzie tworzą Kościół), a stara się podpierać wyższymi siłami.

Konkrety? Proszę. Jaka jest najbardziej nietypowa postawa seksualna w świecie zwierząt? Celibat, naturalnie. Potrzeba przedłużenia gatunku dotyczy także rodzaju ludzkiego i - nie zaprzeczajmy - nie omija duchownych. Celibat w Kościele wprowadzono dopiero w 1015 r. jako narzędzie pozwalające zatrzymywać majątki poszczególnych księży w posiadaniu Kościoła - wcześniej dobra te dziedziczyły ich dzieci. Z perspektywy czasu uważam, że służba ludziom, jaką jest kapłaństwo, wyklucza posiadanie własnej rodziny, bo ona rodzi tylko pewne ograniczenia. Wniosek: celibat był pośrednio decyzją dobrą. Pominę już tutaj kwestię tłumienia popędu seksualnego i patologii temu towarzyszących, ale chciałbym, żeby Kościół powiedział wyraźnie: celibat jest dobrem, ale nie o to od początku chodziło...

Dlaczego papieże, szczególnie ci wcześniejsi, nie są przedstawiani jak ludzie? Dlaczego nie można ich przedstawiać jako genialnych menadżerów, wizjonerów Kościoła czy potworów? Kilka przykładów dla poparcia tych pytań - bez komentarza. W 593 r. papież Grzegorz I wprowadził wiarę w czyściec. Ustanowił także sprzedaż odpustów od kar czyśćcowych, dla uzdrowienia finansów kurii rzymskiej. W 993 r. Leon III zaczął kanonizować zmarłych. 1077 r - Grzegorz VII ustanawia ekskomunikę, popularnie zwaną "klątwą". 1095 r. - Urban II zwołuje pierwsze wyprawy krzyżowe, pisząc w odezwie do dworów europejskich "wyklęty będzie ten, kto powstrzyma swój miecz przed rozlewem krwi". W 1229 r. Grzegorz IX zakazał indywidualnego czytania Biblii pod sankcją kar inkwizycyjnych. Dlaczego nie mówi się o papieżach, którzy sądzili swoich poprzedników, nakazując ekshumację ich zwłok i usadzenie ich na tronie w sali rozpraw?

Nie mam pretensji o te wszystkie wydarzenia i decyzje do Kościoła. Z perspektywy czasu widać jednak, że Kościół tu, na ziemi, jest instytucją ludzką i jako taka, ma pełne prawo popełniać błędy. Tylko, proszę, niech się do tego przyznaje.

Jest taki stary dokument, jeszcze z czasów apostolskich, "Didache" - "Nauka Pana do Dwunastu Apostołów". Zawiera on podstawowe zasady działania gmin chrześcijańskich: od organizacji i podziału obowiązków w grupie aż do zasad przyjmowania przybyszów i konkretnych opisów rytuałów wraz z tekstami modlitw. Postaram się go opracować niedługo i pokazać Wam jaki piękny był kiedyś Kościół. Prosty, wręcz ascetyczny. Miał tylko jedną wadę - nie był do końca scentralizowany. Szczegóły wkrótce.