piątek, stycznia 12

miniatura - trzy punkty widzenia (2)

To wydawało się dosyć proste. Polecenia były dość jasne: czekać, aż wszyscy opuszczą dom, sprawdzić chłopca, po pozytyw­nej weryfikacji ? porwać. Gdy wszedłem do środka, wszystko było jeszcze takie proste. Dom jak każdy inny: kuchnia wyłożona kafelkami o znajomym odcieniu zieleni, proste, surowe w swej formie schody, znajomy rozkład pomieszczeń. Po prostu jeszcze jedna prowincjonalna chatka. Zobaczywszy chłopca, zacząłem się do niego zbliżać. Krzyczał coś, jakby kogoś wzywając. Nie zważywszy na to, podszedłem jeszcze bliżej. Zauważyłem mnóstwo kartek porozrzu­canych po pokoju. Podniosłem jedną z nich. Potem następną. I następną. I kolejną. Na wszystkich widniał ten sam przerażający obraz ? to byłem ja!!! Chłopiec niewątpliwie przeszedł test, wolałem się jednak upewnić. Poprosiłem go o swoje pozostałe dzieła. Nie potrafił mówić, rozumiał jednak język gestów. To, co zobaczyłem na innych kawałkach papieru, zjeżyło mi włosy na głowie. Chłopak wiedział o WTC, akcjach zbrojnych prowadzonych przez polskie tajne służby (na kilku widniał nawet szkic przedstawiający egzekucję ?odsyła­nego na emeryturę? komandosa!) i wszelkiego typu nawiedzeniach, że o innych szczegółach nie wspomnę. Rozejrzałem się po po­mieszczeniu szukając telewizora, radia lub komputera. Nic nie znalazłem. Chłopiec musiał mieć olbrzymi potencjał parapsychiczny ? wiedział o rzeczach, o których ja dowiadywałem się po siedmiu latach w ?Nawiedzonym Domu?. Agencja znów miał nosa, czy może raczej dobrego informatora. Mamy następcę Aarona. Narodziło się nowe medium!