niedziela, grudnia 21

jakiś powód

jemy na podłodze, oddycham swobodnie
na sufitach śpimy, za oknem spokojnie
niewiele brakło, a byłbym Cię stracił
w ścianach krew, krew sióstr i braci
krzesło, stół, nie znaczą nic, bez miłości
grzech niejeden obleczony w bezwstydność swej nagości

a gdyby tak nie móc zasnąć w ciszy
na odwrót nie, nucąc bez celu modlitwy
jak bez palców mocy, tysiąca strof
dotknąć marzeń wrota, przekroczyć próg

jak bez czerwonych plam, bez plastikowych beczek
dostrzec i docenić wszystkie Twoje przyszłe dzieci
bez kłamstw o pomidorach, walk o porankach
wszyscy chcielibyśmy podziękować w kolorach włosów maku

dzięki Tobie nie wszystko skończone.