środa, listopada 26

warto być dżentelmenem

Ilu z was, drodzy mężczyźni, przepuściło dziś koleżanki w drzwiach? Z jakich pobudek to zrobiliście? Opłacało się to wam? Jakie mieliście z tego korzyści? Mam nadzieję, że powoli domyślacie się, jakiej tezy będę bronił. Warto być dżentelmenem. Udowodnię, że być dżentelmenem to nie znaczy używać słów takich jak „chyżo”, „muszkiet”, „onegdaj” czy doznawać wątpliwego rodzaju uniesień zachwycając się herbatką parzoną at five o'clock. Postaram się przedstawić Wam to zagadnienie jako filozofię życia. Postaram się przekonać was, że warto być dżentelmenem.

Spróbuję wytłumaczyć jakie są cechy współczesnego dżentelmena, po jakim zachowaniu można go rozpoznać i z jakich pobudek wyżej wymieniony aspekty owego dżentelmeństwa wynikają. Wybaczcie, że nadużywam tego słowa, ale chyba zgodzicie się ze mną, iż jest ono dla dobra tej mowy kluczowe.

Prawdziwy dżentelmen to człowiek opanowany. Opanowany tak bardzo, że jego opanowanie nie może go opuścić w żadnej sytuacji. Gdy spotyka człowieka ubogiego, nie może dać po sobie poznać, że jest tego świadomy. Gdy spotyka człowieka ograniczonego, nie może wykazywać mu jego ograniczoności. Dżentelmen nie obnosi się z bogactwem czy osiągnięciami. Mówi szczerze, ale nikogo nie obraża. To człowiek, którego zasługi mówią same za siebie, który bierze pod uwagę prawa i uczucia innych ludzi i przedkłada je nad swoje własne. To człowiek, którego poczynania wynikają z dobrej woli i poczucia słuszności.

Dżentelmen to człowiek, który nie tyle popiera feminizm, co zachwyca się nad pięknem kobiecości realizującym się w każdej przedstawicielce płci przeciwnej, także koleżance siedzącej obok na wykładzie. To w końcu mężczyzna, który zauważy, że jest obserwowany przez kobietę przed upływem dziesięciu minut.

I, drodzy mężczyźni, wykluczone, by dżentelmen nosił przypadkowe ubrania. Oczywiście dżentelmen nie powinien być modnie ubrany. Niektóre źródła twierdzą wręcz, że powinien ostentacyjnie nie nadążać za modą. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Bowiem, żeby nie nadążać za modą, trzeba się na niej znać.

Współczesny dżentelmen korzysta jednak z dobrodziejstw techniki: e-maili, smsów, telefonów, grona. W jakiś sposób korzysta z narzuconych form komunikacji: szybkich wiadomości, skrótów, emotikonek, „strzałek” puszczanych komórką, lecz potrafi każdą z tych form dotknąć swymi dobrymi manierami czy zawrzeć w niej odrobinę czaru, którą chce przesłać adresatce. Nie pozostawia wątpliwości czy przypadkowo kliknął czyjeś nazwisko, bo miał je zapisane w bazie danych, czy rzeczywiście o tym kimś pomyślał. Naturalnie, mimo zmian cywilizacyjnych, nie zapomina o możliwości pisania listów tradycyjnych, choć raczej nie inwestuje już w gołębie pocztowe.

Szczęśliwie, wśród moich kolegów stosunkowo często zauważam zachowania sygnalizujące dobre wychowanie i szacunek okazywany kobietom. Współcześnie to jednak rzadkie zjawisko. Czy naprawdę facetowi trzeba powiedzieć „najpierw idzie bydło, później kowboje”, żeby przepuścił choćby nawet jedną koleżankę w drzwiach, bo inaczej nie zrozumie? Czy trzeba mówić „nie ma brzydkich kobiet, tylko wódki czasem brakuje” by pojąć, że to, co najpiękniejsze w kobiecie, jest dla oczu niewidoczne?

Moi drodzy, naprawdę warto być dżentelmenem, bo dżentelmen to nie jest facet, który dowartościowuje swoje ego poprzez niewybredne epitety i sformułowania pomiatające wręcz godnością kobiety. Dżentelmen to duży chłopiec, który dzięki temu jakim szacunkiem darzy swoje otoczenie i, przede wszystkim, płeć przeciwną, czuje się pełnowartościowym mężczyzną.

Dżentelmen to człowiek, który, gdyby nie znał słów opisujących piękno kobiety, byłby je wymyślił.