czwartek, lipca 19

mamo, wypij sobie

Jest w Polsce takie miasto - Zabrze. Ostatnio okryte raczej wstydem niż chwałą, a to z powodu drugiego już przypadku pijanej matki w ciąży ujawnionego w ostatnich tygodniach. Mam tam kilkoro znajomych i przynajmniej część z nich twierdzi, że problem jest nieco szerszy. Przeraża mnie to...

Ze statystyk wynika, że co roku w Polsce rodzi się ok. 600 noworodków z mniejszą lub większą ilością alkoholu we krwi. W ostatnich latach obserwuje się jednak wzrost stężenia C2H5OH w krwi nowo narodzonych. Nie to jest jednak zagrożeniem. Problem stanowi już samo pojawienie się zjawiska pijanych dzieci.

Nie potrafię pojąć mechanizmów popychających człowieka do upijania się - bo nie mówimy tu o lampce wina do kolacji - często wręcz do nieprzytomności, będąc dodatkowo w ciąży. Nie umiem wyobrazić sobie matki, która tak bardzo krzywdzi własne dziecko, zanim ono się jeszcze narodzi. Dla mnie to zbyt trudne - naprawdę.

Ludzie to istoty społeczne, w pewnym stopniu "nauczone" życia w stadzie, gdyż jednostki izolujące się od reszty giną. Jak można się doprowadzić do takiego stanu, w którym człowiek sam rezygnuje ze swojej godności, z naturalnej odpowiedzialności za bliźniego i z taką łatwością przez ta długi okres (minimum 9 miesięcy) obnażać swoją nieludzkość?

Kilka słów wyjaśnień zamiast podsumowania. Nigdy nie byłem w Zabrzu, ale bardzo lubię to miasto, gdyż moi tamtejsi znajomi kreują wizerunek miasta, który mimo wszystko mi odpowiada. W tym wpisie Zabrze jest jedynie symbolem. Nigdy także nie chciałem, aby ten blog był w jakiś sposób powiązany z wydarzeniami politycznymi czy ogólnie dostępnymi w mediach - widzę jednak, że tego nie uniknę, gdyż coraz więcej patologii takich jak wyżej opisana budzi we mnie pejoratywnie nasycone uczucia.

Nigdy nie życzyłem nikomu śmierci. Nadal staram się tego nie robić. Wolałbym jednak, żeby dzieci takich matek nie rodziły się. Niech znikną w ich łonach i pojawią się jako mały cud w brzuszkach tych bezpłodnych. Amen.