niedziela, grudnia 24

wigilijny kęs liryki

pomyśl...
widzisz to w moich oczach
to, o czym nigdy nie powiem...
bo jak
opowiedzieć mam smutek
zamknięty za ścianą powiek
jak
wytłumaczyć pragnienie
jak
zamaskować tęsknotę
gdy dusza leży na
dłoni
powiedz mi
jak
mam to zrobić
jak żyć by nikogo nie
zranić?...

sobota, grudnia 23

klej w mózgu

Czy wiedzieliście, że człowiek może zapamiętać wszystko? Czyż świat nie byłby piękniejszy? Lepsze oceny w szkole, szefowie zadowoleni z solidnych pracowników, bezkonfliktowe rodziny... Przykłady można mnożyć.

Jest jedno białko w naszym mózgu odpowiedzialne za... zapominanie. Wystarczyłoby wyprodukować enzym, który by to białko skutecznie blokował, aby już raz na zawsze zapomnieć o zapominaniu. Tylko, że to nie ma sensu.

Pamiętalibyśmy naprawdę wszystko, a więc także jakieś nieistotne bzdury, rzeczy, o których potrzebujemy pamiętać jedynie przez krótką chwilę. A tak, skazani bylibyśmy na pamiętanie tych wszystkich szczegółów przez całe życie.

Czterodniowe życie. Tyle bowiem w pełni świadomy przeciętny człowiek byłby w stanie wytrzymać. Po tym okresie mózg zacząłby się przegrzewać, mówiąc kolokwialnie. Nie jest to jednak dalekie od prawdy. Nasz mózg działa na zasadzie przesyłania impulsów elektrycznych między neuronami przez synapsy. Po owych symbolicznych czterech dniach informacji byłoby tak wiele, że nie bylibyśmy w stanie nad tym zapanować. Sieć neuronowa byłaby wykorzystywana w tak dużym zakresie, że prędzej czy później (a raczej prędzej niż później) poprzez jedną synapsę zostałyby przesłane dwie informacje jednocześnie. Zwarcie. Zgon. Bez żadnej widocznej przyczyny.

Chyba jednak dobrze, że jesteśmy tacy niedoskonali, że Stwórca ulepił nas z gliny, bo miał ją akurat pod ręką, a klej do wspomnień kupił na bazarku od ruskich. Okazuje się, że w naszym upośledzeniu jest sens.

czwartek, grudnia 21

wiersz kolejny

człowiek a capite ad calcem uczciwy
wypowiedział świadomych kilka słów
słów obiektywnej prawdy
subiektywnego kłamstwa

poręczył za mnie
poparł mnie

i zachłysnął się swoim "on"
i udusiło go jego "jest"
udławił się stojącym w gardle "bardzo"
i zabiło go jego "odpowiedzialny"

umarł zgładzony za słowo
pochowała go prawda
wpierw wyciągając
swój sztylet
nie z pleców lecz z dłoni
tam, gdzie uderzają prawdziwi
przyjaciele


a capite ad calcem - (łac.) od stóp do głów

poniedziałek, grudnia 18

kosa wyjęta z kontekstu

Jestem nieodpowiedzialny, niesłowny, nieczuły, niewrażliwy, mam wszystko w dupie, ale jestem na tyle niedojrzały, że nie potrafię tego powiedzieć prosto w oczy, etc.

Jestem też odpowiedzialny, słowny, czuły, wrażliwy, staram się nie olewać przynajmniej tych, na których mi zależy, a w miarę możliwości także pozostałych, etc.

Jestem...
etc.

sobota, grudnia 16

7 dni wystarczy

Zauważyliście, że od listopada wszędzie czuć już nadchodzące Boże Narodzenie? Bombki, choinki, lampki... Jest pięknie, zarówno na ulicach jak i w mediach. Jadąc autem nie mogłem wysłuchać spokojnie piosenki lecącej w radiu, bo natychmiast przerywały ją reklamy: "Weź kredyt!", "Kup prezent!", "Okazja!", "Promocja!", "Tylko teraz!". Tylko teraz? Wolne żarty.

Szczytem szczytów był facet przebrany za Mikołaja stojący pierwszego listopada w "Arkadii" w Warszawie (to taka galeria handlowa) i sprzedający znicze. Do pełni szczęścia i uniwersalizmu brakowało mu chyba tylko pisanek w gaciach. A przecież to nie chodzi o te wszystkie gadżety...

Kiedyś na wsi był piękny zwyczaj, że wielkie uroczystości, takie jak np. wesele, świętowano wspólnie przez kilka dni, często nawet tydzień. Z czasem to zanikło, niemniej jednak wspomnienia pozostały. A teraz z Bożego Narodzenia robi się imprezę, która trwa niemal dwa miesiące. Czy takie święta czuć? Tak, ale jak dla mnie, to one już zaczynają śmierdzieć.

Kolejny błąd: chyba nie zdajemy sobie sprawy z wagi tego wydarzenia. Owszem, rozdajemy prezenty, otrzymujemy je - jest pięknie i radośnie. Wspominamy radość z narodzin Boga na ziemi. Tylko, cholera, tak naprawdę chyba nie wiemy co to oznacza.

Przyjęliśmy Zbawiciela w starej szopie pełnej łajna. Dla Niego to nie była radosna chwila. I nie chodzi mi tu już o okoliczności narodzin, ale o sam fakt. Boże Narodzenie to dramat Boga ryzykującego całą swoją boskością i zstępującego na ziemię wcielonego w niedoskonałe ludzkie ciało, by odkupić swój lud. I nie robi tego bez powodu - po prostu tak bardzo nas kocha.

Bydom kieby pikne świnta...

środa, grudnia 13

rewolta: na skróty

Istnieje przekonanie, że uczeń w szkole jest zawsze na straconej pozycji. Nauczyciel, choćby był najlepszy i sympatyczny, w ostateczności zawsze może udowodnić swoim podopiecznym, kto stoi wyżej w hierarchii.

Okazuje się jednak, że ostateczność ostateczności wcale nie musi oznaczać. To nasi belfrowie de facto ustalają sami z własnym sumieniem kiedy ten moment nadejdzie. I o ile większości nauczycieli nie można niczego zarzucić, gdyż starają się nawiązać dialog z grupą trudnej młodzieży i wspólnie z nimi próbują rozwiązać problem i - co ważne - wysłuchują ich, o tyle zdarzają się przypadki kiedy nauczyciel sięga po ostateczne środki w momencie jakiegokolwiek sprzeciwu czy wypowiedzenia głośno poglądów zgoła innych od jego własnych.

Niewiele można zdziałać w podobnej sytuacji, gdyż (jak napisałem wcześniej) uczeń w swojej szkole jest zawsze na straconej pozycji. Uczeń tak. Ale cała grupa uczniów już nie. Cieszę się, że chodzę do klasy z ludźmi zupełnie różnymi ode mnie, ale tak inteligentnymi, lojalnymi i uczciwymi wobec siebie, że potrafią stanąć razem murem w słusznej sprawie. Bo chyba coś nie tak jest, kiedy przychodzimy na lekcje i po zajęciu miejsc słyszymy z ust nauczyciela dość niecodzienne stwierdzenie: "Chcieliście wojny, to ją macie".

niedziela, grudnia 10

miłość kocha cię

Zastanawialiście się kiedyś ile razy można się zakochać? Czy w ogóle jest to możliwe? Po dzisiejszych przemyśleniach dochodzę do wniosku, że nie zakochałem się ani razu. I szczerze mówiąc wątpię, by ktokolwiek był w stanie tego dokonać.

Wskutek obserwacji innych przedstawicieli naszego gatunku i skomplikowanych reakcji chemicznych zachodzących w naszym organizmie... Bla, bla, bla. To nie my wybieramy, komu zaufamy tak do końca. To uczucia wybierają pary ludzi sobie przeznaczonych. W gestii tych ludzi leży jedynie to, czy doprowadzą do spotkania. Nic odkrywczego nie napisałem, a jednak moje spojrzenie na ten aspekt naszego życia pewnie nieco odbiega od normy. Zakochanie się w kimś nie zależy od nas.

Nie potrafimy się zakochiwać - raczej ulegamy uczuciom. Jesteśmy marionetkami w rękach miłości. Umiemy tylko kochać. Tylko i aż. I chyba dzięki temu świat wydaje się piękniejszy. Nie zamierzamy się w nikim zakochać - po prostu kochamy.

czwartek, grudnia 7

astma

Dusi mnie gniew zawarty w powietrzu. Nie znoszę, kiedy nienawidzę, ale nienawidzieć muszę. Muszę by odreagować, wyrzucić z siebie zło, cały ten mrok myśli skumulowany w tym momencie. Bij, zabij, uderz, ucieknij, odskocz. Wróć, dobij. Wyzwól emocje - nie ma litości.

A jednak nie muszę. Nienawiść to uczucie skrajne, jak miłość. Ale o ile kochając stajemy się aniołami (wszak miłość uskrzydla), o tyle nienawidząc stawiamy siebie w hierarchi zachowań niżej nawet od zwięrząt. Przypominam, że zwierzęciem jest zarówno uroczy mały kotek jak i stary spasiony knur. W chwilach gniewu trzeba chyba dopuścić do głosu to co nas od zwierząt odróżnia - nasz rozum.

Dalsze przemyślenia pozostawiam Wam.

środa, grudnia 6

linijka

Oceniamy ludzi ze względu na wygląd. Nie ma co ukrywać, po prostu tak jest. Co ciekawe, jesteśmy estetami na wskroś, do szpiku kości. Im bliżej kogoś poznajemy, tym dokładniej go odkrywamy.

Najpierw jest pierwsze wrażenie. 10 sekund. Szybkie zmierzenie wzrokiem od stóp po głowę. Pojawiają się pierwsze wątpliwości: rany, jak ona się ubiera? co to za perfumy? czy on nie widzi, że w tej fryzurze wygląda fatalnie?

A potem okazuje się, że to tak naprawdę nie jest ważne. Z czasem odkrywamy każdy kolejny centymetr ciała drugiej osoby i przestaje być istotne pierwsze wrażenie. Nadal jednak pozostajemy wrażliwi na piękno. Ciało jest tylko opakowaniem. Gdy je zdejmiemy, dostrzeżemy to, co najważniejsze, milimetr po milimetrze. Milimetr po milimetrze duszy.

niedziela, grudnia 3

codzienność

ocal mnie od rozumiem

od widzę i słyszę

od rozdawania i zachowywania

od czynienia dobra i czynienia zła

od pragnienia i od nadmiaru

daj mi sprawiedliwość słońca

i obojętność powietrza

i wywiedź mnie z uczestnictwa

ziemi świadomej

z domu niewoli

sobota, grudnia 2

ulica

na ulicy tańczą zakurzone liście
dziurawy asfalt połyka opony
samochodów
w jedną i w drugą stronę przemieszcza się życie
rozjeżdżając
kołami fruwające śmieci - odchody cywilizacji.

na pasach leży pijak
omijają go przechodnie plując pod nogi z obrzydzeniem
pięć kroków od
mostu zmęczona dziwka zatacza się przy latarni
zaczepia eleganckiego emeryta
lecz nic z tego?
pomachał jej tylko laską na przestrogę.

słońce
już zachodzi
resztką promieni zlizuje z chodnika stróżkę wody
wyciekającą z nieszczelnego hydrantu
zbliża się mrok
a w nim ukryty
strach
wczoraj zgwałcili tutaj kobietę

piątek, grudnia 1

nie

Czasami trudno jest odmawiać. Usprawiedliwiamy własne czyny, pozując na osobę o dobrym sercu. Kurcze, jak łatwo jest kogoś zranić, nawet kiedy chce się dla tej osoby jak najlepiej. Zrozumiałbym, gdybym pomagał z litości, współczucia albo poczucia winy. Ale tak nie jest.

Świat jest jeszcze dziwniejszy niż się wydaje. Albo to ze mną jest coś nie tak.