czwartek, listopada 30

teoria chaosu

Podobno trzepot skrzydeł motyla na jednej półkuli ziemskiej może wywołać wichurę na drugiej. Takie są założenia teorii chaosu. Okazuje się, że dużo w nich prawdy. Jak łatwo jest stracić wielu znajomych w jednej chwili? Zbyt łatwo.

Nasze decyzje rodzą skutki rozrastające się w nieskończoność.

środa, listopada 29

felix helix

Dni stają się coraz chłodniejsze, noce coraz dłuższe - to znak, że zbliża się zima. Może spadnie nieco śniegu, biały puch przykryje smutną prawdę: przyroda umiera. Mimo tego wszystkiego świat w kolorze niewinności oczyszcza się z brudu dwunastomiesięcznego życia. Przygotowuje się do kolejnej reinkarnacji, wykorzystuje zdobyte doświadczenie.

Natura jest mądrzejsza niż nam się wydaje. To katharsis to idealny moment, by rozpocząć nowe życie. To właściwy czas by się zakochać. Mi się udało. Okazuje się, że najpiękniejsze uczucia można spotkać nawet na przystanku autobusowym.

felix helix - (łac.) szczęśliwy winniczek

wtorek, listopada 28

magia codzienności

Nie uwierzycie, bo ja sam do tej pory nie wierzę. Jadąc dziś starym, zdezelowanym autobusem wśród wielu wrzasków, trzasków i pisków usłyszałem... wstęp do utworu "Dziwny jest ten świat" Czesława Niemena. Kierowca autobusu nie miał włączonego radia, więc taki prezent sprawiła mi rzeczywistość... Mimo wszystko, miło z jej strony.

poniedziałek, listopada 27

tak, popełniłem błąd

Właśnie uświadomiłem sobie jak trudno jest facetowi przyznać się do pomyłki. Samcza duma tworzy tak trwałe blokady w naszej psychice, że czasem wręcz bezsensowne. No bo jak można usprawiedliwić fakt, iż nie potrafimy się przyznać np. do tego, że nie potrafimy samodzielnie buta zawiązać? Żeby nie było wątpliwości i domysłów - ja umiem wiązać sznurówki.

Nie widzę sensu w istnieniu takiego mechanizmu w naszym umyśle, w moim umyśle. Jeśli ktoś wie, po co mi to potrzebne, proszę o komentarz. Pozdrawiam.

niedziela, listopada 26

po... po... powróciłem

Po stosunkowo długiej przerwie wracam do pisania bloga. Dużo się zmieniło od ostatniego wpisu, wiele mnie zaskoczyło. Wiele porażek, niepowodzeń, ale też nieco sukcesów. Szczegóły już wkrótce. Pozdrawiam.

niedziela, listopada 12

vox omnis

Dzień wyborów. Super sprawa. Już mogę głosować. Zajebiście. Już zagłosowałem. Po prostu ekstaza. Całe to wielkie show - cisza wyborcza, jej łamianie, wybory, kandydatury, głosy, cała ta kampania... To wszystko jest zrozumiałe. Że obrzucają się błotem, że nas przekupują, że niewielu mówi prawdę, że niewielu nas wysłuchuje.

To wszystko da się zrozumieć, bo sam postępowałbym podobnie na miejscu kandydatów. Istotne jest, aby dostać się do rady miasta, powiatu czy sejmiku wojewódzkiego. Tylko po co tyle szumu? I czemu nie potrafimy się zdystansować do tego wszystkiego? Wszak za cztery lata przyjdą kolejni. Może za cztery lata to my będziemy mamić wyborców?

Trochę matematyki pełnej błędów. Zakładając, że frekwencja w wyborach wyniesie - tak, jak twierdzi sondaż OBOP-u - 68%, czyli do urn pójdzie ok. 15 milionów obywateli z aktywnym prawem wyborczym. Niech milion z nich błędnie wypełni karty do głosowania, a każdy z pozostałych postawi kilka krzyżyków: dla miasta, powiatu, województwa. Czwarty krzyżyk zakreślimy wybierając prezydenta, burmistrza czy wójta.

Mnożąć to wszystko, postawimy dziś 56 milionów krzyżyków, które zadecydują o przyszłości. A nie będziemy świadomi tego jednego, który trzeba wybudować z marmuru, aby pamiętać o przeszłości. Dziś kolejny młody człowiek popełnił samobójstwo.

vox omnis - (łac.) głos wszystkiego

sobota, listopada 11

cisza po burzy

I po bólu, dosłownie i w przenośni. Jak to dobrze, że każdemu złu jest wyznaczona pewna miara, że nie jest ono nieograniczone. Potwierdza się teoria, iż każdy z nas jest małym wszechświatem. Tak jak w przyrodzie, tak i w nas, po każdej burzy przychodzi ukojenie i spokój. Cykl natury jest odzwierciedleniem cyklu duszy. I odwrotnie.

Jest to oczywiście moment wyczerpania, słabości. Ale jest to też czas na odzyskanie sił, bo na wschodzie wkrótce pojawi się nowe zagrożenie. I trzeba stawić mu czoła, i nie wolno dać mu satysfakcji.

To czas naszej kolejnej reaktywacji. Czas spojrzeć prawdzie w oczy. Nie jesteśmy już koszmarem, jesteśmy marzeniem. Nie jesteśmy krzykiem, jesteśmy westchnieniem. Nie jesteśmy bólem, jesteśmy spełnieniem. Przestaliśmy być cieniem, jesteśmy istnieniem.

piątek, listopada 10

zdążyć przed północą

Dziś nie będzie żadnych słów otuchy. Bo otuchy nie ma. Potrzebuję trochę samotności. Tej mojej.

Piszcie, co jeszcze mógłbym zmienić w blogu od strony technicznej. Czekam.

czwartek, listopada 9

emocje

Ostatnimi dni towarzyszy mi zbyt wiele emocji, którymi już powoli rzygam. To zdecydowanie za duża dawka jak dla mnie. Bardzo mi teraz brakuje izolacji, bo na ciepło bliskiej osoby przestałem liczyć. To mnie przerasta po prostu. Wbija się we mnie i toczy mnie jak choroba.

Natłok myśli jeszcze to wrażenie potęguje. Coraz mniej we mnie rozsądku, coraz więcej natomiast chaosu, przypadkowości i omylności. Tak, jestem słaby.

środa, listopada 8

wieczorem

Młody mężczyzna wszedł do pokoju i od progu włączył komputer. Szum wiatraczka rozległ się w powietrzu, wzbijając nieco pyłków kurzu. Młodzieniec zrzucił plecak i szybkim ruchem zasunął okno ciężkimi zasłonami. Przeklęte słońce.

Blada cera zdradzała, że unikał światła. Zaczął się rozbierać, wreszcie był sam. Potrzebował izolacji, od razu można było zauważyć, że dłonie przestały mu drżeć gdy w pokoju zapanował mrok. Cisza, spokój, koncentracja...

Połączenie z internetem nastąpiło dziś wyjątkowo szybko - dobry znak. Czas się ukryć także w wirtualnej rzeczywistości. Kilka linii kodu i już "był" w Brazylii. Potem w Chinach, Kanadzie, w końcu także, dla niepoznaki, w Karsznicach. Był jak binarne powietrze.

Nekromanta czy haker? Cholera go wie...

wtorek, listopada 7

memento

Czerń, biel, czerwień. Miliony kolorów, imion i nazw. Miriady adresów, dat, słów - wypowiedzianych czy zasłyszanych, zapisanych czy przeczytanych. Mnóstwo osób i sytuacji. I wszystko pamiętam.

Ludzie, którzy mnie znają, zastanawiają się jak to się dzieje, że tyle pamiętam. Często są to nieistotne rzeczy, jakieś drobnostki. Bardzo rzadko zdarza się, żebym coś przeinaczył, powołując się na retrospektywne wydarzenia. Niesamowita sprawa, powiecie, tyle pamiętać - umysł wręcz stworzony do nauki. A jednak to nie dar, a brzemię, przekleństwo. Jest wiele wspomnień na tyle bolesnych, że nie chcę ich pamiętać. A "format root" nie działa na neurony. Niestety.

Urwane zdanie wpół. Zgubiłem wątek. O czym to ja...?

memento - (łac.) pamiętaj

poniedziałek, listopada 6

ohne mich

Tyk, tyk... Sekunda jak minuta, minuta jak godzina. Codzienność. Zwykłe życie. Chwila. Skurcz. Szok. Ból. Zanik myśli. Upadek. Krew. Codzienność.

Zastanawiam się czy warto umierać. Jeśli bowiem umierać warto, to to coś po śmierci musi być niezwykle piękne, skoro aż tak wysoką cenę trzeba zapłacić, aby móc to ujrzeć.

Jeśli jednak nie warto to po co żyć? Gdyby to nie był najlepszy czas i miejsce z możliwych, raczej bym się nie narodził. Tylko co dalej? Okazuję się, że pomaga tu nawet logika egoisty, materialisty i sadysty - jeśli okaże się, że żyję tylko po to, by przeszkadzać innym, by być kłodą dla ich nóg, to nawet wtedy opłaca się żyć. Choćby z czystej satysfakcji z cudzego nieszczęścia.

Warto żyć.

ochne mich - (niem.) beze mnie

niedziela, listopada 5

w obronie boga

Ojcze nasz,
który jesteś niemy,
który nie odpowiesz na żadne
wołanie.

Ojcze nasz,
który nic nie widzisz,
który nie patrzysz
nawet na tę ziemię.

Ojcze nasz,
którego nie ma,
którego imienia
nikt nawet nie wzywa.

Musisz wierzyć, żeś jednak jest.
Musisz mieć
nadzieję, że ktoś w Ciebie wierzy.

Jak każdy inny bóg.
Jak każdy
inny szatan.
Jak każdy inny ja.

sobota, listopada 4

jedno złe słowo

Tego, co ludzie o nas mówią, dowiadujemy się zazwyczaj po fakcie. To, co o nas myślą, wiemy zwykle już wcześniej. Jak to jest, że prawda jest jedna, a jednak ma wiele obliczy - twarz każdego z nas?

Zauważyłem, że bardzo łatwo jest stworzyć plotkę. Niesamowicie trudno jest ją jednak zdusić do końca. To niemalże niemożliwe. Jak boli plotka, także zdążyłem się już przekonać. Dla niezorientowanych: boli bardzo.

W chwilach trudności, naszego upadku trudno jest znaleźć jakąś jasną myśl, żeby powrócić do normalności. Okazuje się, że wcale nie potrzeba takiej myśli - właściwych zachowań uczą nas małe dzieci. Zauważcie, co robią po kilku nieporadnych krokach i upadku. Podnoszą się i idą dalej.

piątek, listopada 3

równanie samo szuka rozwiązania

Jakie nasze czyny najbardziej nas zaskakują? Te, które popełniamy pod wpływem chwili, emocji czy uczuć. Często proponujemy wtedy coś, o czym w normalnych warunkach nawet byśmy nie pomyśleli lub uznalibyśmy to za niestosowne w danej chwili.

Ale takie działanie też ma sens, bo reakcja również może nas zaskoczyć - często pozytywnie. Czym są te emocje i uczucia? Skąd to się bierze? Dlaczego czynimy to, co często przerasta nasze możliwości? Skąd ta siła?

Ta moc tkwi pod naszymi żebrami, skumulowana jest między płucami. Gdy rozum głupieje, dopuszczamy do głosu mądrość serca. Wniosek: im mniej racjonalnie myślimy, tym bardziej, tym mocniej kochamy. Miłość jest piękna, bo nie jest wymyślona. Więcej komentarzy nie trzeba.

czwartek, listopada 2

krok wstecz, dwa do przodu

Dzień zaliczony do pozytywnych. Mimo nerwowej atmosfery, mimo brak wolnego czasu, który dziś bardzo by się mi przydał i mimo żywych jeszcze wspomnień dnia poprzedniego. Otulony w czerń czuję się bezpieczny...

Udało się pomóc kolejnej osobie, po kilkunastu dniach stresu. Miło sie słyszy "dziękuję", miło się udowadnia, że ma się rację. Miło się dominuje, ale... satysfakcja? To chyba za dużo powiedziane.

Jedna osoba więcej. O jeden więcej niż wczoraj. O wiele za mało na dziś - chciałbym jeszcze...

Ale uśmiech pozostaje.

środa, listopada 1

w trzynastej minucie ciszy...

Dziś można ulec trendom. Dziś można się poddać refleksji i wyjątkowo dać dojść do głosu wspomnieniom. Stojąc nad grobem można się zastanawiać czy pani obok do twarzy w tym nowym futrze kupionym specjalnie na tę "okazję". Tylko po co?

Dziś to nie ma sensu, bo są rzeczy istotniejsze. Trzeba sobie przypomnieć ile się straciło okazji do porozmawiania czy choćby do przekazania uśmiechu tym, którzy dziś leżą dwa metry pod ziemią.

Trzy lata temu uświadomiłem sobie jak papierowe może być życie. Wystarczy jeden błąd, niedopatrzenie czy spóźnienie by już zawsze tego żałować - jedna iskra w suchych dłoniach. Do dziś brakuje mi Twojego nierównego oddechu.

Ta cisza przeraża. Kasiu, jeszcze raz przepraszam.