sobota, grudnia 2

ulica

na ulicy tańczą zakurzone liście
dziurawy asfalt połyka opony
samochodów
w jedną i w drugą stronę przemieszcza się życie
rozjeżdżając
kołami fruwające śmieci - odchody cywilizacji.

na pasach leży pijak
omijają go przechodnie plując pod nogi z obrzydzeniem
pięć kroków od
mostu zmęczona dziwka zatacza się przy latarni
zaczepia eleganckiego emeryta
lecz nic z tego?
pomachał jej tylko laską na przestrogę.

słońce
już zachodzi
resztką promieni zlizuje z chodnika stróżkę wody
wyciekającą z nieszczelnego hydrantu
zbliża się mrok
a w nim ukryty
strach
wczoraj zgwałcili tutaj kobietę