niedziela, listopada 12

vox omnis

Dzień wyborów. Super sprawa. Już mogę głosować. Zajebiście. Już zagłosowałem. Po prostu ekstaza. Całe to wielkie show - cisza wyborcza, jej łamianie, wybory, kandydatury, głosy, cała ta kampania... To wszystko jest zrozumiałe. Że obrzucają się błotem, że nas przekupują, że niewielu mówi prawdę, że niewielu nas wysłuchuje.

To wszystko da się zrozumieć, bo sam postępowałbym podobnie na miejscu kandydatów. Istotne jest, aby dostać się do rady miasta, powiatu czy sejmiku wojewódzkiego. Tylko po co tyle szumu? I czemu nie potrafimy się zdystansować do tego wszystkiego? Wszak za cztery lata przyjdą kolejni. Może za cztery lata to my będziemy mamić wyborców?

Trochę matematyki pełnej błędów. Zakładając, że frekwencja w wyborach wyniesie - tak, jak twierdzi sondaż OBOP-u - 68%, czyli do urn pójdzie ok. 15 milionów obywateli z aktywnym prawem wyborczym. Niech milion z nich błędnie wypełni karty do głosowania, a każdy z pozostałych postawi kilka krzyżyków: dla miasta, powiatu, województwa. Czwarty krzyżyk zakreślimy wybierając prezydenta, burmistrza czy wójta.

Mnożąć to wszystko, postawimy dziś 56 milionów krzyżyków, które zadecydują o przyszłości. A nie będziemy świadomi tego jednego, który trzeba wybudować z marmuru, aby pamiętać o przeszłości. Dziś kolejny młody człowiek popełnił samobójstwo.

vox omnis - (łac.) głos wszystkiego